Puchar Polski Dogtrekkingu w Brennej

Odkąd trafiłem na strony dogtrekkingu wiedziałem, że przyjdzie dzień w którym ja stanę na linii startu. Po zapoznaniu się z regulaminem stało się jasne, że zadebiutować będziemy mogli w zawodach o Puchar Polski Dogtrekkingu w Brennej 3-go września 2011 roku. Więc na szlakach bardzo dobrze mi znanych.

Przed startem

Do Brennej mam przysłowiowy rzut beretem, więc na miejsce startu pojechałem w dniu imprezy. Około 8:15 zameldowałem się w biurze zawodów i po dosłownie kilku chwilach byłem po wszelkich formalnościach. Dość wcześnie, biorąc pod uwagę, że szaleństwo planowo miało się zacząć o godzinie 10:00. Jakoś ten czas należało spędzić, a kawiarnia wydawała się bardzo przyzwoitą opcją :). Po dłuższej chwili relaksu udałem się na plac ośrodka „Pod Starym Groniem”, gdzie wkrótce miał rozpocząć się wyścig.

Na placu zgiełk – psów było już całkiem sporo, wiele z nich z niecierpliwością czekało na to, co zaraz miało się zacząć. Tissot jeszcze nie rozumiał, o co w tym wszystkim chodzi :) i albo zaczepiał inne psy, albo wykorzystywał chwile do tarzania się w trawie, co niewątpliwie ostatnio jest jednym z jego ulubionych zajęć. Organizatorzy w tym czasie rozdali uczestnikom mapy z przebiegiem trasy i omówili zadania na punktach kontrolnych. Chwilę później zaczęło się odliczanie.

3… 2… 1…

Ruszyliśmy – część od razu z dużego C, część, w tym i ja, raczej spokojnie. Nie miałem żadnych ambicji sportowych związanych z tym startem. W końcu to debiut, a jako sukces traktowałem przejście całej trasy, stąd takie, a nie inne tempo. Wiedziałem, że przed nami ponad 25 kilometrów trasy, kilka dość długich podejść, więc jeszcze była możliwość minięcia kilku zawodników.

Początkowo szliśmy wzdłuż Brennicy w stronę szlaku zielonego, którym następnie się poruszaliśmy. Wraz z zejściem z drogi asfaltowej, rozpoczęło się pierwsze podejście pod Równicę (884 m n.p.m.), które przy dość szybkim tempie, nie należało do najłatwiejszych. Każdy walczył z własnymi słabościami. Tissot kładąc się w każdym napotkanym cieniu, ostentacyjnie dawał do zrozumienia, że musi odpocząć, co następowało. Podejście zdawało się nie mieć końca, ale w końcu dotarliśmy do krzyżówki szlaków i tym samym pożegnaliśmy szlak zielony zmierzający na szczyt Równicy, a powitaliśmy szlak niebieski, którym to mieliśmy się kierować w stronę Trzech Kopców Wiślańskich (810 m n.p.m.). Na krzyżówce był również pierwszy punkt kontrolny.

Przyjemna wędrówka w cieniu

Po krótkim odpoczynku, poszliśmy dalej i szło się wspaniale. Droga jest szeroka, dużo cienia, brak podejść, czego chcieć więcej? Szybkie tempo utrzymywaliśmy aż do samego podejścia na Orłową (813 m n.p.m.), a więc bardzo charakterystycznego miejsca. szlak niebieski skręcając ostro w prawo opuszcza szeroką drogę i ostro wspina się pod górę. Znaczna część zawodników (cała grupa, z którą szedłem w tym momencie) wybrała trasę drogą i szczerze powiedziawszy nie wiem, gdzie doszli…

Od tego momentu aż do miejsca, w którym szlak czarny prowadzący z Ustronia Dobki dołącza do niebieskiego, byłem sam. Przez głowę przeszła mi nie raz myśl, czy dobrze poszedłem :), ale nie miałem potrzeby skontrolowania sytuacji na mapie, gdyż wiedziałem, że innej drogi raczej nie ma. Dopiero przy podejściu na Trzy Kopce (810 m n.p.m.) dostrzegłem zawodników przed sobą.

Z Trzech Kopców (i zmiany koloru szlaku na żółty) do Telesforówki stanowiącej drugi punkt kontrolny było już tuż, tuż. A tam czekało na nas kolejne zadanie – przybicie pieczątki schroniska – i dłuższy, jakże zasłużony odpoczynek. Psiak wygodnie położył się w cieniu, a ja delektowałem się obserwacją zawodników i turystów przebywającym w tym miejscu. Po ponad 15 minutach, ruszyliśmy dalej.

Podchodząc na Salmopol

Odpoczynek był potrzebny, tym bardziej, że czekało nas podejście na Przełęcz Salmopolską (934 m n.p.m.). Z tego co pamiętałem, nie należy ono do najprzyjemniejszych i jak się okazało, pamięć mnie nie zawiodła, a ten fragment drogi dał mi w kość. Podczas podejścia pocieszałem się myślą, że potem już będzie „z górki”. Na miejscu, który był jednocześnie trzecim punktem kontrolnym, czekała na zawodników Pani z perforatorem, wodą, bananami i batonem :). Nie wiem co – czy myśli, że najgorsze już za mną, czy fakt posilenia się – ale coś dodało mi sił, dużo sił, więc dłuższy odpoczynek nie był potrzebny.

Przed nami był fragment drogi, który pokonaliśmy z psem podczas jego pierwszej, górskiej wycieczki. A więc najpierw za znakami czerwonymi, a później czarnymi szliśmy w kierunku Grabowej.

Przede mną były dwie zawodniczki. Z punktu widzenia marszu z Tissotem, dobrze jest, gdy przed nami idzie pies, gdyż wtedy on chce go za wszelką cenę go dogonić. Niemniej, przed Starym Groniem (792 m n.p.m.) minęliśmy obie Panie. Psiura już wyraźnie czuła zmęczenie, kładła się w każdym cieniu, jaki sobie wypatrzyła. Na szczęście przed nami szła para z Owczarkiem Francuskim Briardem. Mniej więcej w okolicach Horzelicy (797 m n.p.m.) minęliśmy Briarda i samotnie zmierzaliśmy w stronę mety. Już za chwilę usłyszałem konferansjera i zobaczyłem polanę z której stratowaliśmy. Do pokonania pozostało strome zejście na śliskiej trawie i już mogłem cieszyć się z realizacji planu w 100% – pokonania trasy.

Jesteśmy na mecie :)

Jak było?

Jestem zadowolony, że zabrałem udział w zawodach i jestem pewny, że nie były to ostanie z moim udziałem. W Brennej wszystko, dosłownie wszystko, było ok, za co organizatorom należy się wielkie uznanie.

Trasa nie była trudna, ani orientacyjnie, ani kondycyjnie. Owszem, byłem zmęczony po pokonaniu tych ponad 25 kilometrów i na drugi dzień pojawiły się zakwasy :). Jednak wynikało to z tego, że takiej formy aktywności w górach jeszcze nie kosztowałem i dla organizmu było to pewne novum. Teraz już wiem, że muszę trochę potrenować szybkie poruszanie się po górach :), oraz, że muszę zaopatrzyć się w porządne obuwie do biegów górskich.

Galeria

Informacje praktyczne

Punkt na mapie

Trasa

Odcinek Szlak Czas GOT
Brenna Centrum – Rozdroże szlaków pod Równicą zielony   8 / 4
Rozdroże szlaków pod Równicą – Orłowa niebieski   5 / 6
Orłowa – Trzy Kopce Wiślańskie niebieski   8 / 8
Trzy Kopce Wiślańskie – Przełęcz Salmopolska żółty   6 / 5
Przełęcz Salmopolska – Grabowa czerwony   2 / 1
Grabowa – Stary Groń czarny   6 / 7
Stary Groń – Brenna Centrum zielony   4 / 8
  5 godz. 05 min 39 / 39

Mapa trasy
Profil trasy
0 0 votes
Article Rating

Related posts

Wielki Kopieniec na skiturach

Dolina Wapienicy zimą poleca się na sanki

Magiczny Beskid Niski

Subscribe
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments