Pogoda w tym roku pozytywnie zaskakuje. Tak jak w tygodniu bywa różnie, tak w weekendy warunki są odpowiednie do wyruszenia na szlak. Tym razem deszcze i burze były zapowiadane na godziny popołudniowe, więc tak chcieliśmy ułożyć wyjście, aby stosunkowo wcześnie być na dole. Długo zastanawiałem się, gdzie iść i w końcu wybór padł na kontynuację GSB, a dokładnie na przejście szlaku ze Stożka na Kubalonkę. Szczerze powiedziawszy ten kawałek nie dawał mi spokoju – niby krótki, jednak dostanie się do schroniska a następnie na przełęcz pochłania kilka godzin, których nijak nie byłem w stanie upchać w kolejnej części prowadzącej do Węgierskiej Górki. A więc w sumie dobrze się to złożyło.
Jedynym minusem całego dnia było to, że szlaki te już kiedyś przeszliśmy, jednak w naszym przypadku taki jest urok Beskidu Śląskiego, który prawie cały przeszliśmy wzdłuż i wszerz – tutaj ukłon w stronę Wiecznej Tułaczki, gdyż mamy nadzieję, że w swoich relacjach ze zdobywania Korony Beskidu Ślaskiego wskaże kilka interesujących miejsc, które my jakoś skrzętnie omijamy…
Wycieczkę rozpoczęliśmy na dworcu PKP w Wiśle Głębce, skąd są dwa warianty podejścia na Wielki Stożek (czes. Velký Stožek – 978 m n.p.m.) – szlakiem zielonym, którym schodziliśmy niedawno z Jackiem, oraz niebieskim, który tym razem wybraliśmy. Rano było upalnie i ten wybór okazał się bardzo słuszny, gdyż znaczna część tego szlaku przebiega lasem a dodatkowo jest kilka strumyków będących zbawieniem dla psa. Wyczytaliśmy, że droga ta jest jedną z najrzadziej wybieranych przez turystów w Beskidzie Śląskim, a więc spodziewaliśmy się przecierania przez jakieś krzaczory i pustek. No, ale chyba inne osoby tego nie czytały i w sumie w tym samym czasie podchodziła spora grupka turystów… Oprócz zacienienia szlak ma dodatkową atrakcję, którą są czasowe widoki na Stożek i ciągłe na pobliski stok Kobyły z zabudowaniami.
Krótki postój zaplanowaliśmy na Przełęczy Łączecko, na której krzyżują się szlaki koloru niebieskiego z czerwonymi. Nie spodziewaliśmy się, że będzie aż tak krótki. Ludzie, czy wszędzie gdzie to możliwe trzeba robić wysypisko śmieci? Skoro dało się wnieść pełną butelkę, to jak kosz jest pełny, spokojnie można ją zabrać ze sobą na dół, a nie zostawiać gdzie popadnie. A tak z wypoczynkowego miejsca z ławkami robi się śmietnik, który nie zachęca do jakiekolwiek przerwy. Z tego powodu szybko zwinęliśmy manatki i dalej za znakami niebieskimi, tak zwaną „prezydentką” (ponoć chadzał tędy prezydent Mościcki), kierowaliśmy się w stronę Stożka.
Do tej pory pogoda sprzyjała, jednak im bliżej byliśmy schroniska, tym ciemniejsze chmury wisiały nad nami. Musiało lunąć, nie było opcji. Swego rodzaju kulminacja nastąpiła przy schronisku – postanowiliśmy cieszyć się ostatnimi chwilami bezdeszczowej pogody i zostaliśmy na zewnątrz. Zamawiając jedzenie spojrzałem z okien schroniskowych w stronę pasma Baraniej Góry i szczerze pozazdrościłem turystom tam przebywającym. Delikatne chmury wyglądały znacznie bardziej optymistycznie od tych, które były nad nami. My spokojnie zjedliśmy i… zaczęło się przecierać, co było też jednoznacznym sygnałem, aby ruszyć się z miejsca i w końcu wejść na Główny Szlak Beskidzki.
Droga okazała się znacznie mniej widokowa od tej, którą pokonywaliśmy przed chwilą. Jedynym punktem z którego panoramy są rozległe są okolice szczytu Kiczory. Poza tym, idzie się raczej w lesie. Tak więc wybierając drogę na przełęcz Łączecko ze Stożka dużo ciekawszy jest szlak niebieski.
Tym razem na przełęczy się nie zatrzymywaliśmy. Kierowaliśmy się dalej szlakiem czerwonym w stronę Przełęczy Kubalonka i w moim odczuciu był to najbardziej nudny fragment wycieczki. Spora część drogi biegnie szutrem, następnie wchodzi do lasu, gdzie widoków się nie uświadczy (no, może poza samym podejściem).
Po dotarciu na Kubalonkę mieliśmy podjąć ostatnią decyzję tego dnia – jak schodzimy. Szybciej, ale nudniej, czyli szlakiem zielonym biegnącym blisko głównej drogi, czy dłużej, ale (chyba) ciekawiej, czyli szlakiem… zielonym wzdłuż drogi podrzędnej przez Kozińce. Ostatecznie wybraliśmy pierwszy wariant i w miarę szybko znaleźliśmy się na parkingu.
Żurek na szlaku
Schronisko na Stożku oferuje dobrą kuchnię. Tym razem postawiliśmy na żurek :), zupę pomidorową i szarlotkę. Nie zawiedliśmy się.
Galeria
Informacje praktyczne
Punkt na mapie
Trasa
Odcinek | Szlak | Czas | GOT |
Wisła Głębce – Mraznica | niebieski | 1 godz. 10 min | 6 / 3 |
Mraznica – Schronisko PTTK Stożek | niebieski | 1 godz. 00 min | 6 / 4 |
Schronisko PTTK Stożek – Kiczory | czerwony | 0 godz. 30 min | 2 / 2 |
Kiczory – Mraznica | czerwony | 0 godz. 35 min | 2 / 4 |
Mraznica – Kubalonka | czerwony | 1 godz. 00 min | 4 / 5 |
Kubalonka – Wisła Głębce | zielony | 0 godz. 45 min | 3 / 6 |
Rzeczywisty czas przejścia: Czas ruchu: Czas postoju: |
6 godz. 50 min 5 godz. 00 min 1 godz. 50 min |
23 / 24 |
Mapa trasy
Profil trasy
Dojazd
Z Katowic do Wisły Głębce najłatwiej (choć nie najszybciej) dostać się pociągiem. Podróż trwa około 2.5 godziny i obecnie kursy odbywają się mniej więcej co dwie, trzy godziny.
Samochodem jest kilka wariantów dojazdu. Najszybciej dojechać można przez Tychy i w Bielsku-Białej skierować się na Skoczów. Dalej drogą 941 do celu. My wybraliśmy natomiast wariant „Wiślanką” (droga 81), która w Skoczowie dojeżdża do drogi 941. Czas podróży samochodem to około 1.5 godziny.
Przewodniki
- Barański M.: "Beskid Śląski. Przewodnik". Oficyna Wydawnicza "Rewasz", Pruszków 2007
- Czerwiński J.: "Beskid Śląski z plecakiem". Wydawnictwo Bezdroża, Kraków 2005
- Praca zbiorowa. Beskid Śląski, Żywiecki i Mały. Przewodnik-celownik". Wydawnictwo Bezdroża, Gliwice 2013
Mapy
- "Beskid Śląski", skala 1:25 000. Wydanie II, galileos.pl, 2013
- "Beskid Śląski". Wydanie VI. Skala 1:50 000, Wydawnictwo Kartograficzne Compass, Kraków 2009
- "Beskid Śląski", skala 1:50 000. ExpressMap, 2011