Pobyt w Sudetach dobiegał końca – pozostał jeden dzień, w którym mogliśmy pokusić się o wypad w góry. Po zrealizowaniu wszystkich wytyczonych przez nas celów, nie miało większego znaczenia, gdzie tym razem wejdziemy. Wybór padł na najwyższy szczyt Gór Stołowych, szczyt na którym podobno był J.W. Goethe – Szczeliniec Wielki.
Po schodach na szczyt Szczelińca
Wycieczkę rozpoczynamy w Karłowie, niewielkiej wsi u stóp Szczelińca Wielkiego (919 m n.p.m.) i Małego (895 m n.p.m.), po uiszczeniu opłaty za parking (moim skromnym zdaniem całkiem sporej) znajdując się obok schroniska „Pod Szczelińcem”.
Na początku idziemy czerwonym i żółtym szlakiem wzdłuż straganów z przeróżnymi rzeczami: od chleba ze smalcem po kamienie. Dodatkową atrakcję stanowi najwyżej położony park dinozaurów w Polsce, jak można przeczytać na stronie www, którego nie odwiedzamy :). Po kilku minutach wątpliwej przyjemności marszu wśród tłumu docieramy do rozdroża szlaków – dotychczasowych i niebieskiego. W tym miejscu rozpoczynamy marsz w górę schodami ułożonymi w 1814 roku przez Franza Pabla, uważanego za pierwszego w Europie urzędowo nominowanego przewodnika. Aby umilić sobie wędrówkę, postanawiamy sprawdzić, ile faktycznie mają stopni, gdyż co przewodnik, co strona w sieci, to liczba ta się zmienia.
Już na samym początku pojawiają się problemy z tym, co należy zakwalifikować jako schodek, a co jest „zwykłym” kamieniem. Niestety, wyniki (dwie osoby liczyły) bardzo się różnią, więc najbezpieczniej jest powiedzieć, że do pokonania mamy ponad 600 stopni :). Po dość mozolnym podejściu pojawia się tabliczka z napisem „Jeszcze 3 minuty do domowych pierogów babci Stasi”, wieszcząca zbliżający się koniec wspinaczki.
Szczeliniec Wielki labiryntem stoi
W schronisku (najstarsza jego część, tzw. „Szwajcarka” została zbudowana w 1845 roku) robimy małą przerwę na rozgrzanie się, następnie kierujemy się w stronę bajkowego świata skał – płatnej części trasy. Oczywiście, jeszcze zatrzymujemy się na chwilę na Wielkich Tarasach, jednak ze względu na pogodę nasze zdjęcia ograniczają się do tablic pamiątkowych, poświęconych F. Pablowi i J.W. Goethemu. Po opłaceniu symbolicznej kwoty, zaczynamy zwiedzanie wierzchowiny Szczelińca Wielkiego – zdecydowanie warto przynajmniej raz w życiu tu być, aby zobaczyć, co natura potrafi „wyczarować” i jakie formy skalne mogą powstać w wyniku wietrzenia i pękania piaskowca. W połączeniu z ludzką wyobraźnią, efekt jest nieprawdopodobny. Na zakończenie tej wędrówki, odwiedzamy Tarasy Południowe i opuszczamy szczyt, schodząc schodami do Karłowa.
Galeria
Informacje praktyczne
Punkt na mapie
Trasa
Odcinek | Szlak | Czas | GOT |
Karłów – Szczeliniec Wielki | czerwony żółty |
1 godz. 00 min | 3 / 1 |
Szczeliniec Wielki – Karłów | czerwony | 1 godz. 00 min | 1 / 3 |
2 godz. 00 min | 4 / 4 |
Mapa trasy
Profil trasy
Przewodniki
- Brygier W., Dudziak T.: "Ziemia Kłodzka. Przewodnik". Oficyna Wydawnicza "Rewasz", Pruszków 2010
- Brygier W.: "Góry Stołowe. Przewodnik". Oficyna Wydawnicza "Rewasz", Pruszków 2010
- Skała C.: "Sudety". Wydawnictwo Pascal, Bielsko-Biała 2006
Mapy
- "Góry Stołowe. Mapa turystyczna.". Wydanie VII. Skala 1:30 000, Wydawnictwo Turystyczne PLAN, Jelenia Góra 2009
Wspominając Góry Stołowe, od razu na myśl, przychodzą mi przepiękne wschody słońca na Szczelińcu Wielkim. Świetne miejsce, szczególnie poza sezonem, gdy nie ma tłumów :) Pozdrawiam :)
Myślę, że wschody w tym miejscu muszą robić wrażenie. Nie byliśmy jeszcze, ale po Twoim komentarzu to tylko kwestia czasu :)