Ostatni dzień roku wydaje się bardzo dobrym czasem, aby… krótko opisać ostatnią, jeszcze październikową, górską wycieczkę w 2015 roku. Na podsumowanie przyjdzie jeszcze czas, przecież rok ma się dopiero ku końcowi, jeszcze się nie skończył :D.
W ostatni weekend października zostaliśmy zaproszeni do Ustronia. A będąc już w górach, nie sposób nie wyrwać się choć na chwilę na szlak, tym bardziej, że stoki były delikatnie przykryte białym puchem. Odpowiednio ubrani, wyszliśmy na podbój Równicy (885 m n.p.m.).
Wycieczka nie była jednak tak oczywista. Mogliśmy wejść na Równicę i z niej zleźć, jak robi większość osób (choć nie, większość korzysta z samochodu), ale chcieliśmy trochę dłużej cieszyć się świeżym powietrzem. A więc, zanim nastąpił finał wycieczki, nieco oddaliliśmy się od celu, kierując się do Ustronia Polany, skąd wchodziliśmy na Orłową (813 m n.p.m.). Sam lubię to miejsce, szczyt potrafi być widokowy (oczywiście nie dla nas:)), a dodatkowo swego czasu na polanie poniżej szczytu znajdowało się sympatyczne, prywatne schronisko górskie – Chata na Orłowej. Niestety, od dłuższego czasu nie jest otwarte dla turystów.
Droga z Polany na Orłową jest przyjemna, choć już samo wejście na szczyt bywa uciążliwe, szczególnie przy śliskiej nawierzchni. Nie wspomniałem, ale od jakiegoś czasu towarzyszył nam śnieg, powodując naszą prawdziwą radość. A im bliżej znajdowaliśmy się Równicy śniegu przybywało, dodając do tego poprawiającą się pogodę, nasze tempo znacznie zmalało i nie wynikało to ze zmęczenia.
Po dotarciu do celu planowaliśmy posilić się w Zbójnickiej Chacie, jednak spotkała nas niespodzianka – karczma była zamknięta. Szybko zrewidowaliśmy plany i przekroczyliśmy próg schroniska PTTK. Niestety, nie była to trafiona decyzja :(. Nie spędzając zbyt dużo czasu w tym miejscu, ruszyliśmy na ostatni fragment szlaku, kierując się do Ustronia. Ów fragment okazał się najtrudniejszy pod względem technicznym, gdyż pod warstwą śniegu skrywał się lód, sprawdzający nasz refleks i umiejętność łapania równowagi.
Żurek na szlaku
Zawsze ceniłem sobie jedzenie w schronisku PTTK na Równicy, więc fakt zamkniętej Zbójnickiej Chaty przyjąłem ze względnym spokojem. Niestety, żurek pomimo wielu dodatków rozczarował – był bardzo rzadki i słony (nie wiem, co bardziej…), pierogi z mięsem nie przypadły Ani do gustu, a placki ziemniaczane były surowe. Nie wspominając o surówce, która świeża była chyba przed tygodniem.
No cóż, następnym razem dwa razy się zastanowię, zanim zamówię coś do jedzenia w tym miejscu. A szkoda…
Galeria
Informacje praktyczne
Punkt na mapie
Trasa
Odcinek | Szlak | Czas | GOT |
Ustroń – Ustroń Polana (3.5 km) |
bez szlaku | 0 godz. 45 min | 3 / 3 |
Ustroń Polana – Orłowa (4.5 km, 410 m) |
zielony | 1 godz. 40 min | 8 / 5 |
Orłowa – Schronisko PTTK Równica (4.5 km, 170 m) |
niebieski | 1 godz. 40 min | 6 / 5 |
Odpoczynek w schronisku | 0 godz. 50 min | – / – | |
Schronisko PTTK Równica – Ustroń (4.5 km) |
czerwony | 1 godz. 15 min | 4 / 9 |
Rzeczywisty czas przejścia: Czas ruchu: Czas postoju: |
6 godz. 10 min 4 godz. 45 min 1 godz. 25 min |
21 / 22 |
Mapa trasy
Profil trasy
Dojazd
Z Katowic do Ustronia jest „rzut beretem”. Co prawda Google Maps podpowiada drogę numer 1 przez Tychy, aby przed Bielskiem wjechać na S1 w stronę Skoczowa i zjechać na 941 w stronę Ustronia, lecz my wybraliśmy dobrze nam znaną „Wiślankę” (droga numer 81), która łączy się z trasą 941.
Przewodniki
- Barański M.: "Beskid Śląski. Przewodnik". Oficyna Wydawnicza "Rewasz", Pruszków 2007
- Praca zbiorowa. Beskid Śląski, Żywiecki i Mały. Przewodnik-celownik". Wydawnictwo Bezdroża, Gliwice 2013
- Czerwiński J.: "Beskid Śląski z plecakiem". Wydawnictwo Bezdroża, Kraków 2005
- Praca zbiorowa. "Beskid Śląski i Mały. Dookoła Polski". Pascal, 2000
Mapy
- "Beskid Śląski", skala 1:25 000. Wydanie II, galileos.pl, 2013
- "Beskid Śląski", skala 1:50 000. ExpressMap, 2011
Bardzo, bardzo chcę zobaczyć góry zimą! Szukam inspiracji na Kościelisko/Zakopane z dzieckiem w wózku. Bez nart, bez Kasprowego i bez Morskiego Oka
Warto udać się w góry zimą, jest po prostu inaczej :). Myślę o tym wózku, gdyż będzie on stanowił utrudnienie – wnoszę, że dziecko jest za małe na sanki? Sam pewnie uciekałbym z dzieciakiem z Tatr, gdyż w dolinach bywają tłumy, za którymi nie przepadamy.