Turystyka górska z psem nie jest w Polsce tak popularna, jak u naszych południowych sąsiadów. A szkoda, gdyż jest to wspaniały sposób na spędzenie czasu z pupilem. Gdy decydowaliśmy się na psa, wiedzieliśmy, że z racji naszego zamiłowania do górskich wojaży, pies będzie wędrował z nami.
Zapraszamy… bez psa
Zanim gdziekolwiek wyjedziemy, warto rozeznać się w sytuacji, czy psiak w docelowej okolicy jest w ogóle mile widziany. A nie zawsze jest. Koniecznością jest między innymi zapoznanie się z regulaminami parków narodowych, aby na miejscu nie spotkało nas rozczarowanie.
Nie ukrywamy, że zakazu wstępu do parków z psami kompletnie nie rozumiemy. Wiem, wiem, jesteśmy właścicielami psa i mamy określony punkt widzenia, ale… Dlaczego w Czechach, czy na Słowacji, takich zakazów nie ma (lub nie spotkaliśmy się z nimi)? Już to prowadzi do ciekawych sytuacji, gdyż przykładowo do Babiogórskiego Parku Narodowego zabrania się wprowadzania psów (no dobra, za wyjątkiem ścieżki o długości 1 kilometra), ale nie znaczy to, że na Babiej psa, który wszedł legalnie, nie spotkamy. Spokojnie może wejść jednym ze słowackich szlaków. Dlaczego taki zakaz nie obowiązuje we wszystkich parkach narodowych? Przykładowo do Karkonoskiego Parku Narodowego z psem już wejdziemy, tylko musimy go trzymać na smyczy. Dlaczego w niektórych miejscach są zakazy, a w innych nie? Czy zależy to tylko od woli Dyrektora, czy jednak są jakieś czynniki, których nie dostrzegamy?
Na szczęście, jest wiele regionów górskich, gdzie z psem spędzimy wiele fajnych chwil. Co prawda szukanie noclegu zajmuje trochę więcej czasu, ale zauważamy tendencję pozytywną w tym względzie. Jest coraz lepiej, coraz więcej agroturystyk, domków, schronisk, pokoi a nawet hoteli nie robi najmniejszych problemów, gdy chcemy przyjechać w większym gronie. A to z całą pewnością cieszy. Czasem zdarza się, że akceptowane są psy, ale małe, co też warto uzgodnić telefonicznie :).
Wszystkich psiarzy zapraszamy na stronę Pies na urlopie, gdzie autorzy za cel postawili sobie stworzenie bazy miejsc przyjaznych psom. Przy okazji warto też wpaść do Makulskich i przekonać się, że pies nie jest ograniczeniem dla naszych wypadów, nawet tych odległych.
Wyruszamy na szlak
Zanim zabraliśmy psiaka na pierwszą górską wyrypę, przygotowywaliśmy go do długotrwałego wysiłku. W końcu zwykły spacer zazwyczaj zamyka się w godzinie, a to trochę za krótko jak na wypad górski. Stopniowo przedłużaliśmy osiedlowe spacery i równocześnie pokazywaliśmy górski świat, robiąc nawet naprawdę krótkie wypady. Dodatkowo sporo czasu „spędziliśmy” w książkach, czy też w internecie czytając porady innych. Ważnym dla nas było, aby pupil traktował górskie wycieczki jako atrakcję.
Ten przydługawy wstęp mogliśmy zastąpić zdaniem: obecnie nie przejmujemy się za bardzo długością trasy wędrówki ze względu na psa. I tak ma lepszą kondycję od nas, a najsłabszym ogniwem w naszym przypadku jest element ludzki.
W górach nasz psiak zawsze spaceruje na lince z amortyzatorem. Wiemy, że jest wielu zwolenników puszczania psa luzem, jednak my widzimy więcej minusów niż plusów takiego podejścia. Po pierwsze zdajemy sobie sprawę, że nie każdy napotkany na szlaku turysta musi kochać psy. Dużo ważniejsze jednak jest dla nas to, aby psiak nie pobiegł za jakąś zwierzyną. Nie raz napotykamy dzikie zwierzęta, a sznaucer (i nie tylko) ma w naturze pogoń za czymś, co ucieka. I jak myślę, że po dzikiej pogoni Tissot by wrócił, tak nie jestem przekonany, czy podczas gonitwy nie zrani się, czy też nie zostanie zraniony.
Na drugim końcu liny jesteśmy my wyposażeni w pas biodrowego, dzięki czemu ręce, często przydatne przy łapaniu równowagi :), są wolne. Acha, warto wspomnieć, że pies nie ma założonej obroży, a uprząż. Rozwiązanie to przenieśliśmy z zawodów dogtrekkingowych, gdyż sprawdza się wyśmienicie. Wiele osób pomyśli, że to tak fajnie iść z psem, bo nas ciągnie. Nic bardziej mylnego. W naszym przypadku pies idzie obok nas, czy też za nami. Czasem się jednak zdarza, że przy po powrocie dostaje powera, że trudno go okiełznać. No taki typ :).
Planowanie to podstawa
Planując wędrówkę po górach z psem należy zwracać uwagę na dostępność wody. Obecnie sprawdzanie przewyższeń na mapie jest tak samo istotne jak ilość napotkanych strumieni. Psiak pije i to naprawdę dużo. Jarek nie jest zwolennikiem niegazowanej wody mineralnej, ale został zmuszony do zmiany przyzwyczajeń. Dzięki temu zawsze swoje zasoby może podzielić z psem.
Dodatkowym wyzwaniem podczas wędrówki są dla nas schroniska, przynajmniej te, gdzie pies nie może wejść. Gdy podróżujemy w trójkę, jedno z nas zostaje z psiakiem i wszystko jest ok. Prawie. Tissot nie lubi, gdy się go zostawia (nie ma znaczenia, czy druga osoba z nim zostaje – stado to stado i nie należy się rozdzielać), więc jak jedna osoba wchodzi do schroniska, to wszczyna alarm, zwołując stado. Z tym jakoś sobie radzimy, ale problem jest gdy Jarek idzie z naszym czworonogiem sam – zostawienie pupila przed schroniskiem powoduje niemały stres. Nigdy nie wiadomo, czy nie znajdzie się jakiś szaleniec, który postanowi, że jego chęć posiadania psa jest tak wielka, że należy ją natychmiast zaspokoić, czy też nie postanowi zrobić psu krzywdy.
Każda wędrówka dobiega końca, a jak wiadomo, nie zawsze da się zaplanować pętlę. Często, aby dostać się do samochodu, czy też miejsca noclegowego, trzeba skorzystać z komunikacji publicznej. To też warto zaplanować i się do tego odpowiednio przygotować, bo nie zawsze jest taka możliwość. A jak już jest, to kaganiec jest przeważnie niezbędny i często sprawdzany przez kierowców, kontrolerów. Warto więc zawczasu przyzwyczaić czworongoa do kagańca, a o tym, jak to zrobić fajnie piszą Dziewczyny z „Co Pies Na To”.
Odpowiadając na tytułowe pytanie – tak, zdecydowanie to dobry pomysł, aby zabrać psa w góry. Może i trzeba się trochę przygotować, ale gwarantuje to wspaniałą zabawę i wspomnienia.
Jesteśmy ciekawi, jakie są wasze spostrzeżenia na temat wędrówki górskiej z psem. Jak posiadacie psa, to może macie jakieś sprawdzone rozwiązania, które uprzyjemniają wycieczkę? Jak psiaka nie macie, to jak patrzycie na te osoby, które z psami maszerują?
Lista rzeczy, które warto mieć wyruszając z psem w góry
- Woda w odpowiedniej ilości uzależnionej od wielkości zwierzęcia i długości trasy do pokonania. Nasz psiak pije znacznie więcej od nas, więc mamy co nosić :)
- Smycz, szelki (obroża) i kaganiec, gdyż bez tego zestawu często będziemy mieć problemy z wejściem do schroniska, czy też środka publicznego transportu. Tissot ma zakładany kaganiec tylko „od święta”, ale za to cały czas jest trzymany na smyczy. Polecamy smycz z amortyzatorem – naprawdę się sprawdza
- Kantarek, który może okazać się pomocny podczas schodzenia, szczególnie dla psów, które mają zwyczaj ciągnąć
- Apteczka jest koniecznością, w końcu może się przydać wszystkim uczestnikom wycieczki. W naszym przekonaniu powinna zawierać wodę utlenioną, bandaż, jałowe gaziki, plastry, środek antyseptyczny, węgiel leczniczy, maseczkę do sztucznego oddychania i ewentualnie inne środki polecone przez lekarza
- Preparat przeciwko komarom i kleszczom
- Buty dla psa. Nie to, że psiak ma chodzić po górach w wibramowych podeszwach :). Do butów przekonały nas zawody dogtrekkingowe, jak widzieliśmy zranione łapy psiaków i tylko dzięki bucikom zwierzęta mogły zejść z trasy. Warto przyzwyczaić pupila to bucików zanim zajdzie konieczność ubrania ich na łapy
- Torebki na odchody i chusteczki. Dla jednych standard, dla innych zdaje się rarytas… A pamiętajmy, że pies to zarówno przyjemności, jak i obowiązek
- Karma, najlepiej ta, do której pies jest przyzwyczajony. Zapobiegnie to ewentualnie przykrym niespodziankom, gdyby się okazało, że np. pies ma alergię na nowe żarełko
- Miski na jedzenie i picie, choć w tym drugim przypadku korzystamy z poidełka połączonego z butelką. Sprawdza się to całkiem, całkiem
- Posłanie, czy też kocyk
- Książeczka zdrowia / paszport
No to zapowiadają się zmiany dotyczące Karkonoszy: http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/1,35771,21098200,zakazy-w-karkonoszach-miedzy-innymi-dotyczace-psow.html. A było tak pięknie…