Myśl o wzięciu udziału w kursie fotograficznym chodziła mi po głowie od dawna. Znudziło mi się robienie zdjęć dla samego ich robienia – chciałem wreszcie rozpocząć przenosić to, co widzi oko, na kadr, czy też monitor, a kurs miał mi w tym pomóc. Sudeckie fotowarsztaty na Końcu Świata, organizowane przez Pawła Brzozowskiego wydawały się strzałem w dziesiątkę – dwa pełne dni poświęcone fotografii spędzone w Górach Stołowych. Czego chcieć więcej?
Harmonogram kursu był ciekawy i zgodnie z nim każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Tyle teorii :). Programu nie udało się zrealizować w całości, gdyż pogoda znacznie pokrzyżowała plany. W ten sposób odpadło między innymi wyjście na wschód słońca.
Czy było warto?
Osobiście czuję spory niedosyt po zakończonym kursie, związany przede wszystkim z praktyczną nauką fotografii, a raczej jej brakiem. Podczas wykładów teoretycznych, a i owszem zostało poruszonych wiele tematów, ale wyjścia plenerowe opierały się przede wszystkim na samodzielnym robieniu zdjęć, bez większej pomocy ze strony prowadzącego. W ten sposób dość trudno było przećwiczyć zdobytą wiedzę w praktyce.
Myślę, że częściowym powodem takiego stanu byli pozostali uczestnicy, którzy w fotografii z całą pewnością byli dużo bardziej zaawansowani niż ja. W przypadku tego turnusu hasło ze strony internetowej „nasze zajęcia przeznaczone są dla początkujących i średnio zaawansowanych fotoamatorów” nie znalazło odzwierciedlenia.
Noclegi były zorganizowane w malutkiej, bardzo urokliwej wsi Pasterka (bardzo duże problemy z zasięgiem telefonów komórkowych), w Domu Wypoczynkowym Szczelinka. Na warunki nie ma co narzekać, było naprawdę przyzwoicie, jeżeli mowa o 2-3 noclegach. Na dłuższy postój raczej poszukałbym czegoś innego, gdyż pokoje były malutkie – przynajmniej ten nasz. Natomiast jedzenie – pierwsza klasa!
Podsumowując, przy koszcie 349 zł od osoby – było warto, głównie ze względu na noclegi i posiłki. A sam kurs? No cóż, ja muszę poszukać czegoś innego.
Bardzo ładne zdjęcia.
Bardzo dziękujemy :). Staramy się, jak możemy, aby się podobało.
Wiesz, kiedyś się zastanawiałam nad takimi warsztatami, ale miałam obawy, że po części teoretycznej każdy będzie puszczony samopas i w praktyce będzie miał problem wdrożyć teorię. Może to zależy od prowadzącego? Może za duża grupa? Tak szczerze, zwiększyliście swoje foto umiejętności po warsztatach?
Pozdrawiam :)
W przypadku tych warsztatów masz rację – przynajmniej ja miałem problemy z przełożeniem teorii na praktykę. Czułem się trochę jakbym przeczytał podręcznik i poszedł focić, spodziewając się nie wiadomo czego. Myślę, że wiele czynników się na to złożyło – grupa (może nie tyle duża, co z dużą większymi umiejętnościami od naszych), prowadzący, pogoda…
Czy te warsztaty pomogły w zwiększeniu umiejętności? Nie, nie za bardzo…