Nakładem Sklepu Podróżnika ukazało się wznowienie książki, cieszącej się bardzo dużą popularnością. Sam mam pewne zaległości w „kanonie literatury górskiej”, więc nikt nie musiał mnie specjalnie namawiać do przeczytania książki Ostrowskiego.
My nazywaliśmy się taternikami, w Tatrach bowiem stawialiśmy nasze pierwsze kroki na ścianach i graniach skalnych, zdobywaliśmy turnie i szczyty. A przede wszystkim… nabawiliśmy się choroby, na którą medycyna nie zna lekarstwa, i bynajmniej nie mamy zamiaru się wyleczyć. Choroba owa nazywa się miłością gór, jest potężnym magnesem kierującym w stronę gór nasze najwyższe zainteresowania i nasze kroki we wszystkich wolnych chwilach.
Rzecz jest o pierwszej polskiej wyprawie andyjskiej (czy też raczej przedsięwzięciu naukowym badającym elementy geologiczne, meteorologiczne, czy też medyczne), która wyruszyła w góry Ameryki Południowej w 1934 roku. Celem wyprawy były wejścia na nieznane wówczas szczyty. Jak wiadomo, wszystko zakończyło się sukcesem – zdobyto dziewiczy szczyt Cerro Mercedario (6720 m n.p.m.) i wytyczono nową drogę wschodnią ścianą Aconcagua (6962 m n.p.m.).
Skoro mowa o takiej książce, powinienem napisać, że jestem nią co najmniej zachwycony. Jednak byłaby to straszna ułuda. Nie wiem dlaczego, ale ja musiałem się trochę przymuszać, aby przeczytać kolejne jej fragmenty, ciesząc się, że zmierzam ku końcowi. Niestety, tym razem klasyk mnie nie „powalił”.
Pomimo to polecam, gdyż z całą pewnością wielu osobom pióro Ostrowskiego przypadnie do gustu.
Tytuł | Wyżej niż kondory | |
---|---|---|
Autor | Wiktor Ostrowski | |
Wydawnictwo | Sklep Podróżnika | |
Język | polski | |
ISBN | 978-83-7136-109-8 | |
Data wydania | 2015 | |
Liczba stron | 264 | |
Okładka | miękka |
Ja czytałem tą książkę jakieś 2 lata temu, więc nie pamiętam jej już dokładnie. Ale na mnie zrobiła inne wrażenie niż na Tobie – bardzo mi się podobała. Fajnie było poczytać m.in. opisy sprzętu itp.
Tak jak pisałeś, warto przeczytać.
Zgadzam się, że wiele opisów, m.in.: sprzętu, podróży, czy też braterstwa liny zasługuje na szczególną uwagę, czemu dałem nijako wyraz we wpisie „A Ty jak się ubierasz na zimową wycieczkę?”.